|
Teoretycznie mogłoby się wydawać, iż w przypadku tytułu łączącego wybrane elementy serii GTA oraz Max Payne zastosowanie kiepskiego silniku graficznego oraz beznadziejnego modelu jazdy powinno w zupełności wystarczyć do zanotowania spektakularnej porażki. Na potwierdzenie tych słów warto choćby przypomnieć grę True Crime, której pomimo kilku ciekawych pomysłów nie udało się zdobyć uznania w oczach graczy. Na pierwszy rzut oka recenzowany Total Overdose wydaje się być zbliżonym tytułem niezbyt dopracowanym, próbującym w nieudolny sposób kopiować najlepsze pomysły swoich poprzedników. Z czasem okazuje się jednak, iż gra ma na tyle dużo atutów, iż o wspomnianych niedoróbkach i ograniczeniach zupełnie się zapomina. To jedna z niewielu produkcji, do których typowy miłośnik tytułów akcji przekona się bez większych problemów, a całość będzie zaliczał z szerokim uśmiechem na twarzy.
Nie tylko wariaci śnią o latających pojazdach.
Wątek fabularny w omawianej grze początkowo sprawia wrażenie dość oczywistego i pozbawionego jakichkolwiek zawirowań. Dość szybko, bo już po kilku początkowych etapach, przekonacie się, że jest zupełnie inaczej. Nie śmiałbym oczywiście dokonywać porównań z bardziej złożonymi grami, ale jak na tytuł, w którym zabawa koncentruje się w głównej mierze na ostrej walce, jest całkiem nieźle. Końcowe etapy mogą co prawda nieco rozczarować, ale przez znaczną część zabawy dzieje się sporo ciekawych rzeczy, na które uwagę powinny zwrócić nawet mniej wymagające osoby, żądające od tego typu pozycji wyłącznie ostrej, niczym nie skrępowanej akcji. Przedstawione w Total Overdose wydarzenia rozgrywają się w głównej mierze w Meksyku, niedaleko granicy ze Stanami Zjednoczonymi. W trakcie zabawy poruszamy się po mieście Los Toros oraz przyległych do niego terenach (farma, stacja benzynowa, fabryka itp.). Świat gry nie jest przesadnie duży, szczególnie jeśli spróbuje się go zestawić z ostatnimi odsłonami serii GTA, ale nie można narzekać na brak urozmaicenia ani na liczbę możliwych do odwiedzenia miejsc. Trzeba przyznać, iż producenci nadzwyczaj dobrze wywiązali się z postawionego przed nimi zadania. Lokacji, w trakcie badania których dość szybko zaczyna się odczuwać znużenie, jest stosunkowo niewiele. Total Overdose w moim przekonaniu na tym konkretnym polu zdecydowanie zwycięża nad swoimi konkurentami.
Wróćmy jednak do omówienia najciekawszych elementów fabuły gry. Z oczywistych względów zdradzę jedynie kilka najistotniejszych szczegółów, o których istnieniu mogliście już wyczytać w większości opublikowanych przez producentów materiałach prasowych. W trakcie zabawy wcielamy się w byłych i obecnych członków rodziny Cruz. W początkowym etapie gry, który pod wieloma względami pełni rolę dość rozbudowanego tutoriala, sterujemy postacią Ernesto. Mężczyzna od wielu lat był tajnym agentem DEA (wydziału antynarkotykowego), wykonującym różnorakie zlecenia dla lokalnych karteli. Ernesto zostaje jednak zdradzony, w wyniku czego traci życie.
|
|
|
|