.:gry:.

 

Na wstępie będzie wiele pytań i powtórzeń, a mało odpowiedzi i wyjaśnień, jednak na te również przyjdzie czas. Lubicie „Gwiezdne Wojny”? Jeśli tak to nie musicie czytać dalej – pewnie i tak już kupiliście opisywaną poniżej przeze mnie grę. Lubicie strzelanki? Lubicie walczyć przez sieć z licznymi żywymi przeciwnikami? Chcielibyście skopać tyłek jakiemuś Jedi, samemu nim nie będąc? Stajnia Lucas Arts wypuściła na rynek, już jakiś czas temu, własną odpowiedź na „Battlefield 1942”, która obecnie jest bardzo ciekawą alternatywą dla kontynuacji tej gry, czyli „Battlefield 2” z racji posiadania znacznie mniejszych od niej wymagań sprzętowych. Panie i Panowie, przedstawiam: „Star Wars: Battlefront”. Świat stworzony przez George’a Lucasa i rzesze pisarzy kryje w sobie ogromny potencjał, co już nie raz udowadniali nam graczom twórcy gier komputerowych. Oto przyszedł czas na zapełnienie kolejnej białej plamy na mapie gatunków gwiezdnowojennych gier, „SW: Battlefront” (SW:B) jest bowiem pierwszym pełnokrwistym sieciowym shooter’em osadzonym w świecie Mocy i wielkich krążowników kształtem przypominających grot strzały. [tak na marginesie: ciekawe kiedy powstanie rasowa, tradycyjna przygodówka, której akcja byłaby osadzona w tym świecie? Ech... nie można mieć wszystkiego] Teraz zaledwie kilka kliknięć myszą dzieli graczy od możliwości uczestniczenia w każdej z większych lądowych bitew Starej i Nowej Trylogii. Za pozwoleniem będę mówił o trybie Single Player, ponieważ to on najlepiej wprowadza zawodnika w klimat sieciowych potyczek (a poza tym umożliwia zabawę w SW:B graczom niepodłączonym), w których, przez Internet, może brać udział około 50 graczy na jednej mapie, a jeśli chodzi o tryb Multi to wystarczy wam wiedzieć jedną rzecz: jest niezwykle wciągający. Przejdę więc do rzeczy. Tryb dla jednego gracza to: Dwie kampanie, w których przyjdzie wam stoczyć potyczki po stronie dobra i zła. Każda z nich prezentuje inny przedział czasowy, i tak w Clone Wars Campaign przyjdzie Wam walczyć w czasach Nowej Trylogii, a Galactic Civil War Campaign przeniesie was w czasy księżniczki Lei i Luke’a Skywalkera. Planety, które w czasie ich trwania zwiedzicie to: Naboo, Kashyyk, Geonosis, Kamino, Rhen Var, Tatooine, Yavin 4, Hoth, Bespin, Endor. Jednym słowem - zwiedzicie kawał Galaktyki i obejrzycie fragmenty filmów George'a Lucasa, które służą za przerywniki między misjami. Każda z planet to jedna lub dwie (a nawet i więcej: o co dbają twórcy gry) przestronne i doskonale zaprojektowane mapy. Wszystkie szczegółowe i dopracowane w najdrobniejszym szczególe. Nawet z pozoru puste przestrzenie kryją w sobie wiele kryjówek tak ukochanych przez żołnierzy wsparcia czy snajperów. Praktycznie każda z plansz jest właśnie taką kombinacją otwartej przestrzeni oraz różnych budynków, wśród których znajdują się bunkry i lądowiska na Hoth, oraz pomieszczenie, gdzie zatopiono Hana Solo w karbonicie... A takich smaczków dla fanów jest sporo: Javovie pałętający się po Tatooine (a tam również jest kantyna, TA kantyna z TĄ muzyką), rycerze Jedi (czyt. Darth Vader!), którzy przyłączają się do nas, lub do wrogów, jako wsparcie w czasie trwania niektórych bitew (tutaj mała uwaga: nie da się ich zabić, chociaż strzelałem z czego tylko się dało, pozostaje więc likwidacja ich sprzymierzeńców). W każdym razie – jest gdzie walczyć... chociaż brakuje mi np. możliwości „biegania” po pokładach gwiezdnych okrętów. Każdą z plansz z Kampanii możemy odwiedzić jeszcze raz w pozostałych dwóch trybach rozgrywki, a później uzyskać dostęp do jeszcze większej ich ilości, jeśli już uda nam się zdobyć całą Galaktykę. Te dwa tryby to Instant Action, gdzie wybieramy planszę, stronę konfliktu i ruszamy w bój, oraz Galactic Conquest, w którym mapy są poukładane w... hmm, bloki tematyczne: Birth of the Rebellion, Dark Side Attack, itp., itd. W tym to też trybie po zdobyciu jakiejś planety istnieje możliwość wyboru bonusa dla misji następnej (np. wsparcie rycerza Jedi, zwiększona energia życiowa żołnierzy). Znowu jednym słowem - kupa zabawy. Hehe. Teraz kilka słów o rozgrywce. Cele są proste i każdą z misji można wygrać na kilka sposobów: wykonując cele główne (np. na Kashyyku trzeba zniszczyć bunkier, w którym znajduje się generator tarczy ochronnej Gwiazdy Śmierci), zabijając wszystkich wrogów, lub zdobywając punkty dowodzenia, w ten sposób uniemożliwiając wrogowi respawnowanie, czyli powrotne pojawienie się na planszy, a co za tym idzie: opanowanie lokacji. Jeśli już jestem przy punktach dowodzenia to należy pamiętać, że przeciwnik również dąży do ich zdobycia i koniecznym jest posiadanie chociaż jednego tak by móc samemu się respawnować. Po śmierci jesteśmy przenoszeni do ekranu spawnowania, w którym możemy zmienić klasę żołnierza, którym chcemy grać i wybrać punkt dowodzenia, przy którym wrócimy do gry. Klas wojowników jest pięć: Żołnierz (wyposażony w szybkostrzelny karabin laserowy z niewielkim zoomem), Żołnierz Wsparcia (wyrzutnia rakiet), Pilot/Mechanik (blaster strzelający laserowym śrutem (sic!), możliwość stawiania wieżyczek obronnych, pilotowanie myśliwców), Snajper (karabin snajperski), Jednostka Specjalna (albo żołnierz z plecakiem odrzutowym, albo Wookie ze swoją kuszą i sporym ładunkiem wybuchowym...). Oprócz broni charakterystycznych, które wymieniłem w nawiasach, każdy z żołnierzy ma jeszcze w ekwipunku dwie albo i trzy inne bronie (zawsze: pistolet laserowy, a oprócz niego jakiś granat). Rozgrywkę znacznie urozmaicają pojazdy. Tym należy poświęcić trochę uwagi. Do ‘pojazdów’ zaliczę ‘żywe’ istoty np. Tauntany, (dla tych, co nie wiedzą - dwunożne juczne stworzenia z Hoth, którymi przemieszczał się Luke Skywalker), jednak to nie one mają największe znaczenie strategiczne. Z pojazdów stricte mechanicznych w grze znalazły się legendarne, kroczące AT-ST, AT-AT, latające X-Wingi, oraz Tie-Fightery, czy Tie-Bombery, a oprócz nich speedery znane z „Powrotu Jedi”, kilka rodzajów czołgów i poduszkowców, a każdą z tych walczy się odmiennie, każda ma swoje mocne i słabe strony, niektóre można oczywiście obsadzić większą ilością osób, przez co ich wartość bojowa znacznie wzrasta. Należy tu jednak napomknąć o jednej rzeczy: pojazdy latające nie są... hm, userfriendly i poradzą sobie z nimi jedynie osoby o małpiej zręczności. Co można jeszcze powiedzieć o rozgrywce? Każdym z żołnierzy można innym wydawać rozkazy typu: hold position, follow me, etc., czyli jednym słowem standard. Poza tym każdy posiada kilka trybów poruszania się: może biegać, skakać, skradać się, czołgać, przykucać, a jeśli gracie droidką (bo i taka możliwość istnieje) to możecie i... toczyć się (sic!); i co bardzo ważne możecie obserwować to na dwa sposoby: z perspektywy pierwszej osoby i trzeciej, a co więcej cały czas towarzyszy wam bardzo wygodny radar. Jeśli straciliście trochę energii istnieje możliwość ‘doładowania się’ przy robocie medycznym, a gdy zabraknie Wam amunicji inny droid ją uzupełni, a co więcej po śmierci każdego z uczestników zabawy pozostaje po nim albo niewielki zasobnik z płynem bacta (czyt. dodatkową porcją energii), albo jego amunicja. Uff, to chyba wszystko, a podsumowując: jest niezwykle dynamicznie i miodnie... Do opisania pozostała mi jeszcze strona techniczna gry. Grafika robi bardzo przyjemne wrażenie, nie zestarzała się za bardzo, ale niektórzy mogą się z tym nie zgodzić. Mogą wystąpić drobne problemy z wyświetlaniem tekstur, ale zainstalowanie aktualnych sterowników karty graficznej powinno temu zaradzić (z tego co wiem problem ten występuje jedynie z kartami ATI). Muzyka jak zwykle w grach ze stajni Lucas Arts stoi na bardzo wysokim poziomie (jeśli ktoś lubi orkiestrowe gwiezdnowojenne kawałki, ja tak!), a wszystkie odgłosy są takie jak być powinny: zaczerpnięte wprost z filmów. Podsumowując: jeśli na pytania postawione przeze mnie na wstępie odpowiedzieliście TAK to marsz do sklepu. Ja bawiłem się doskonale przy tej produkcji i polecam SW: Battlefront wszystkim miłośnikom sieciowych strzelanek. Poważnym minusem tej gry na polskim rynku jest jej cena... Mówi się trudno, ale nie wiem czy wydawca gier Lucas Arts w Polsce zdaje sobie sprawę z tego, że taka polityka nie zwiększa ilości klientów, a wręcz przeciwnie... Ech, jak już to mówiłem: nie można mieć wszystkiego. Plusy: + miodność + dynamizm rozgrywki + Gwiezdne Wojny + muzyka + niewielkie wymagania sprzętowe Minusy: - monotonia trybu Single Player (ale to jest czepianie się) - problemy z kartami ATI